![]() |
fot. Stockvault |
Kolejna rzecz, to serwisy społecznościowe. Tu też jest niezbyt dobrze. Coraz więcej firm jest obecnych choćby na facebooku, ale nie bardzo wiadomo po co. A szkoda, bo internet to bardzo dobre narzędzie jest i kropka. Ale jak każde narzędzie, należy go używać we właściwy sposób, czyli z głową, a nie jak, bez obrazy, neandertalczyk w zetknięciu z piłą mechaniczną. Albo jej nie wykorzystuje, bo nie wie jak i się boi, albo szaleje robiąc demolkę. Trzeba mieć dobry pomysł na użycie narzędzia. Nie musi być on skomplikowany, wielokrotnie złożony i nieziemsko innowacyjny. Wystarczy, że będzie zrozumiały, realny i dostosowany do potrzeb firmy. Oto kilka przydatnych propozycji z bloga Pawła Tkaczyka.
Warto też zadać sobie kilka pytań związanych z internetową aktywnością firmy, np. jakie działania marketingowe firma dotąd prowadziła w sieci, czy jest opracowana odpowiednia strategia i wyznaczone cele, czy jest osoba odpowiedzialna za marketing online itd. itp.
Rozmawiałem niedawno z właścicielem firmy próbując go przekonać do podjęcia większej aktywności w internecie. W trakcie rozmowy dowiedziałem się, że w coraz mniejszym stopniu korzysta z tradycyjnych form reklamy, które uważa po prostu za nieskuteczne i zbyt drogie. Spodziewałem się więc, że takie podejście w większym stopniu otworzy go na moją ofertę marketingu online. Ale i w tym przypadku był sceptyczny. Choć po głębszym zastanowieniu mogę stwierdzić, że jego sceptycyzm będzie mu towarzyszył jeszcze długo. Powód? Strach, brak wiedzy, niechęć przed podjęciem ryzyka, nieufność. Wygląda na to, że "glina" z której stworzeni są biznesmeni, i z której zrobione są ich firmy z czasem wysycha i twardnieje, przestaje elastycznie się dostosowywać, dopasowywać. A jest to dość niebezpieczne. W każdym razie firma w tej chwili ma stronę internetową - brzydką, niepraktyczną i co za tym idzie odstraszająco - zniechęcającą. Ma też fanpage na facebooku z nudną, nieangażującą treścią. Być może wygląda na to, że się wyżywam. No dobra, trochę tak jest. Ale jestem pewny, że najdalej za kilka miesięcy ów przedsiębiorca przekona się, że jest w tyle za konkurencją oraz, że bardzo trudno nadrabia się zaległości. A można być krok przed. Wystarczy odważnie wybrać.
Problemem wśród właścicieli i szefów firm jest nieufność w stosunku do nowych trendów w dziedzinie technologii, sprzedaży, marketingu. Świat się zmienia, klienci również, a część firm nadal tylko rozdaje papierowe ulotki, ogłasza się w gazecie i nieproszona dzwoni ze swoją ofertą. Zmienić nastawienie w tej sprawie może pomóc edukacja. Oczywiście wiadomo, że tryby edukacyjnego młyna kręcą się powoli, ale najważniejsze jest to, że będzie z tego mąka. Czego sobie i Państwu życzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz