czwartek, 19 września 2013

Prawda i marketing

Usłyszałem kiedyś określenie "prawdziwy" i "szczery" w odniesieniu do przekazu marketingowego. I co? I nic, po prostu to przyjąłem. Jestem miękki i z natury ufam ludziom. Jeśli ktoś mi mówi, że coś jest szczere lub prawdziwe, to myślę, że tak właśnie jest. Chyba, że coś wyraźnie świadczy o tym, że jest odwrotnie. Naiwne? Być może. A raczej na pewno. Dziś już wiem, że z podobną ufnością można podchodzić co najwyżej do zapewnień bliskich znajomych lub przyjaciół. Pozostałych relacji dotyczy zasada ograniczonego zaufania i ostrożności.
fot. Stockvault_Merelize

No więc, jak to jest z tym szczerym przekazem marketingowym? No jak to, jak? Szczery przekaz to ja mam wtedy, gdy mój pies sygnalizuje mi, że chce siku albo gdy okazuje mi swoje przywiązanie. On na pewno nie udaje i nie kręci, i w żadnym razie nie będę próbował tego sprawdzać, szczególnie w przypadku siku. Po prostu.

Tych kilka zdań napisałem z pozycji adresata przekazu. A co można powiedzieć o ludziach, którzy zawodowo parają się reklamą i marketingiem? Ażeby się nie rozpisywać powiem tylko, że są ludzie i ludziska a także, że są marketerzy i marketerzyska.

Ps. Tak, wiem. Powinienem jeszcze napisać, że są wyjątki i, że nie można generalizować. Więc piszę, że są.